poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Byłam w oddziale SKOK w Wołominie

Byłam dziś w oddziale Skok w Wołominie na ulicy Wileńskiej. Jest to mały oddział. Wchodzi się po kilku schodkach do góry. Były poza pracownikiem Skok w Wołominie, jeszcze dwie osoby. Jedna pani młoda, elegancko ubrana, druga starsza, widać, że osoba niezamożna, lub dobrze się maskująca. Dziś nie należy ludzi oceniać po ubiorze, bo pozory mylą. Właśnie o tym mówię. Pewnie ktoś na ulicy jak spotkałby pierwszą panią, to uznałby, że jest to osoba sukcesu, natomiast mijając panią emerytkę stwierdziłby, że prowadzi bardzo trudne życie. Ale do rzeczy.
Pani elegancka podeszła pierwsza do szyby za którą siedziała pracownica Skok Wołomin. Słyszeliśmy rozmowę, że wpłaci dziś na pożyczkę dwieście złotych natomiast sto złotych dopiero za dwa dni, ponieważ teraz nie ma więcej pieniędzy. Pani w okienku uśmiechnęła się, i powiedziała cichym, ciepłym głosem, że nic się nie stanie. Nawet jeśli pani opóźni wpłatę o kolejny dzień. W tym momencie podeszła do młodej kobiety starsza pani i wręczyła jej banknot stuzłotowy. Kobieta nie chciała wziąć. Ale starsza pani przekonała ją aby przyjęła pieniądze. Po kilku minutach starsza pani podeszła do okienka. Wpłaciła pieniądze na kolejną lokatę i wyszła po chwili z oddziału. Podeszłam do okienka i uśmiechnęłam się do pani ze Skok Wołomin. Dziwny jest ten świat pomyślałam. Ale warto czekać na takie chwile, kiedy jeden drugiemu pomaga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz