Agencje wywiadowcze Stanów Zjednoczonych - włącznie z NSA - zajmowały się wyszukiwaniem potencjalnych EBR-owców, których następnie zatrudniały międzynarodowe korporacje. EBR-owcy nigdy nie otrzymywali pensji od rządu USA, lecz od prywatnych pracodawców. W wyniku tego zabiegu odpowiedzialność za ich brudne machinacje, jeśli by je odkryto, można było zrzucić na karb chciwości prywatnych firm, a nie na politykę rządową. Co więcej korporacje zatrudniające EBR-owców, choć opłacane pieniędzmi podatników przez agencje rządowe i ich partnerów z międzynarodowych banków, były wyłączone spod kontroli Kongresu i publicznego nadzoru, osłaniane licznymi ustawami, jak np. ustawy o znaku towarowym, o wolnym handlu o Wolności Informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz